„Lubiłem to. Książki były znacznie bezpieczniejszym towarzystwem od ludzi.”
Wkraczamy w świat magii i potworów rodem z dziecięcych koszmarów.
Opis:
Ocean na końcu drogi to baśń, nadająca nowe ramy współczesnej fantasy: poruszająca, przerażająca i poetycka – czysta jak sen, delikatna jak skrzydełko motyla, niebezpieczna jak klinga w ciemności – owoc geniuszu narracyjnego Gaimana.
Najnowsza powieść autora „Amerykańskich bogów” i „Nigdziebądź”.
http://www.mag.com.pl/ksiazka/87
Moja ocena: Oby więcej takich (*****)
# Moje pierwsze spotkanie z autorem
+ Ciekawy świat
+ Fabuła niemal ze snów
***
Nie wiem dlaczego w przypadku tej książki tyle zwlekałam z napisaniem recenzji. Myślę jednak, że chodzi tu o to, że słowa nie oddają wszystkiego co ta książka w sobie niesie i co chciałabym wyrazić. Ma w sobie bowiem coś co bardzo lubię – takie pozytywne pomieszanie i zagmatwanie. Bardzo przypomina to trochę sny same w sobie, które z zasady są czasem niewyobrażalne a przy tym takie realne. Gdy tylko zaczęłam czytać, natychmiast miałam takie skojarzenie.
„No, nie wiem. Dlaczego tak sądzisz, że w ogóle czegoś się lęka? Jest przecież dorosła, prawda? Dorośli i potwory niczego się nie boją.”
Mamy do czynienia z dziecięcymi bohaterami, którzy ujawniają wszystkie grzeszki świata dorosłych. Pod zaowalowaną fabułą, łączącą w sobie elementy świata realnego oraz fantastycznego, poruszane są tematy m.in. hazardu, chciwości, problemów; władzy dorosłych nad dziećmi i wykorzystywanie jej; czy nawet śmierci.
Jest to bardzo ciekawa propozycja, pokazująca jak czasami nie doceniamy dzieci. Generalizujemy. „Dzieci i ryby głosu nie mają”, prawda? Niektóre z nich nie tylko zdają sobie sprawę z tego co się wokół nich dzieje, ale również odznaczają się budzącą się w nich samodzielnością i odpowiedzialnością. Objawia się to, radzeniem sobie z własnymi „potworami” na własną rękę, ponieważ dorośli nic nie rozumieją, nie obchodzi ich to itp.
Polecam! Resztę pozostawiam do samodzielnego poodkrywania, bo nie da się tego tak łatwo i prosto opowiedzieć. Lub może by się dało, ale po co? Wtedy już nie byłoby to samo. Wbrew pozorom nie jest to książka dla dzieci.
Uwielbiam! ❤ Wzruszyłam się na końcu jak głupia 🙂 Takie jakieś katharsis odczułam… Nie wiem sama czemu… No nic – było pięknie 🙂
Rzeczywiście koniec miał coś w sobie 🙂 jakoś taki smutny też był 😉
Oj był… Piękna opowieść, piękna 😀
Na pewno ją przeczytam, bardzo mi się podobali „Amerykańscy bogowie” Gaimana i wciąż sobie obiecuję, że sięgnę po coś jeszcze :)…
Ja za to będę musiała sięgnąć po „Amerykańskich Bogów” 😀
Koniecznie 😀
Nie wiem…jakoś nie jestem przekonano do tej pozycji, aczkolwiek interesują mnie grzeszki dorosłych widziane przez dzieci, czy jak piszesz dziecięcych bohaterów 🙂
mam, ale jakoś nie umie się zabrać za czytanie tego Gaimana.. no nie mogę.. ale może się zmobilizuje po Twojej recenzji 🙂
Są takie książki, które muszą trochę poczekać na naszą uwagę, ale nie jest to do końca złe, bo może w trakcie nabierze się prawdziwej ochoty na przeczytanie 😉
Oh, mój ulubiony autor 🙂 a „Ocean” baaardzo mi się podobał, najbardziej chyba tajemnicze zakończenie! Musisz przeczytać inne jego książki 🙂
Na pewno coś od Gaimana jeszcze przeczytam 🙂
U mnie na polce czekają dwie książki Gaimana, a coś jeszcze będzie na czytniku, ale po twojej recenzji „Ocean” chyba będzie pierwszy w kolejce.
Czytałam „Amerykańskich Bogów”, ale nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Za to uwielbiam „Dobry Omen”, duetu Pratchett – Gaiman 🙂
Podobała się, bo Pratchett? 😀 Lubisz tego autora tak zauważyłam 🙂
Uwielbiam Pratchetta, ale mysle, ze to wspolna praca miala taki efekt. Trudniej mi rozpoznac wplywy Gaimana w „Dobry omen”, bo za malo go znam autora. Moze za jaks czas…
Czytałam już wiele opinii na temat tej pozycji. Jedni ją chwalą, inni krytykują. Muszę w końcu przeczytać i sama się przekonać jaka to książka 😉
Zdarza się. A co do grzeszków, to różne wychodzą 😉
Bardzo specyficzna pozycja 🙂
Po przeczytaniu wyczuwam w tym surrealistyczną i trochę pokręconą baśń dla dorosłych czytelników. Chyba trzeba wyrobić własne zdanie po tak intrygującej recenzji.:)
Pingback: Neil Gaiman – „Amerykańscy Bogowie” | Czytam - jestem po drugiej stronie lustra