„Dla mnie nie byli martwi, stwierdziłem. Te badania były jak podróż w czasie. Zupełnie jakbym jedną stopą był na Dzikim Zachodzie.”
… czyli opowieść o tym, jak pewien naukowiec trafia do nieokiełznanego, niebezpiecznego Dzikiego Zachodu nie tylko poprzez swoje badania.
Opis:
W swoim opowiadaniu Dwa strzały z Fotogalerii Fly’a John Shirley wykorzystuje pomysł na podróże w czasie zaczerpnięty z Gdzieś w czasie Richarda Mathesona, klasycznej powieści fantastycznej z 1975 roku, wymyślając nowego bohatera, który podróżuje w zupełnie inne miejsce i z zupełnie innego powodu. Shirley jest autorem wielu znanych powieści, w tym Pełzacze (Crawlers) oraz W ciemności czekając (In Darkness Waiting) a także scenariuszy filmowych i telewizyjnych – Kruk i Star Trek: Stacja Kosmiczna.
Moja ocena: Dobra (***)
Wiele z naszych przedsięwzięć jako ludzi jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak było dawniej. Jacy byli ludzie, jak im się żyło, w co wierzyli czy czego się obawiali. Chcemy poznać swoją przeszłość. Takie badania są same w sobie podróżą w czasie. Jeśli jednak jakiś naukowiec trafiłby do badanych przez siebie wydarzeń, czy też określonego okresu, jak by wtedy postąpił? Jak dalece trzymałby się postawy akademickiej, stając się biernym widzem, a w jakim stopniu pokazałaby się w nim przewrotna i całkiem ludzka natura z chęcią do ingerowania? Taka próba to marzenie chyba każdego naukowca mającego kontakt z historią.
John Shirley obraca to marzenie w rzeczywistość i wysyła swojego głównego bohatera w podróż w przeszłość. W tym wypadku nie jest ona wycieczką poznawczą. Staje się koniecznością wymuszoną przez okoliczności. Mimo naukowego podejścia do sprawy nie mamy tutaj żadnej machiny jak u Wellsa, lecz motyw wędrówki, który dość luźno przywodzi mi na myśl serię Kerstin Gier. Chociaż tam „przeskoki” bez aparatury były przypadkowe, a tutaj jest to działanie celowe, wręcz zaplanowane.
Polecam! Przekonajcie się sami, dlaczego te dwa strzały w Fotogalerii Fly’a mają tak wielkie znaczenie, że aż stały się tytułem tego opowiadania.
***
W ramach odniesień mamy tutaj wspomniane wiersze Sylvii Plath, muzykę Tima Buckleya oraz bardziej szczegółowo – dwie piosenki zespołu Velvet Underground:
Pingback: Mick Garris – „Ja również jestem legendą” | Czytam - jestem po drugiej stronie lustra
Pingback: F. Paul Wilson – „Wezwany” | Czytam - jestem po drugiej stronie lustra
Pingback: Joe Hill, Stephen King – „Gaz do dechy” | Czytam - jestem po drugiej stronie lustra
Kolejne ciekawe opowiadanie z tego tomu 🙂 Sledze wiernie i kiedyś sama się za nie zabiorę 🙂 Tylko najpierw chce poznać trochę samego Mathesona, żeby widzieć te powiązania z jego twórczością.
Każde z tych opowiadań trzeba by konfrotować z oryginalnym tekstem. Jestem już po kolejnym, ale jakoś nie mogłam się wczuć. Takie „suche” to było bez całego kontekstu. Za szybkie i płytkie 😉