Anne Provoost – „Upadki”

Provoost - Upadki

– Co robisz? – zapytała, zadyszana.
– Wycinam drzewo.
– Dlaczego? – Głos jej się zmienił. Podniecenie ustąpiło miejsca oburzeniu. Dla kogoś z Nowego Yorku również to stanowiło powód zdumienia.
– Ponieważ zasłania widok. Nie posadziliśmy go tu. Samo się posiało.
– To drzewo tu rosło – wskazała na gałęzie. – Trwało to lata… – nabrała powietrza – … nim stało się tym, czym jest.

Opis:

Przejmująca książka znanej belgijskiej autorki Anne Provoost o ksenofobii i trudnych moralnych wyborach, ale też o pierwszej miłości oraz niełatwej sztuce tolerancji i wybaczania. 17-letni Lukas spędza wakacje na południu Francji w rodzinnym domu matki. Dramatyczne wydarzenia tego upalnego lata na zawsze odmienią jego życie. Chłopak odkryje mroczną tajemnicę swojego dziadka sięgającą czasów wojny i będzie musiał się z nią zmierzyć. Jednocześnie zwiedziony fałszywą przyjaźnią wplącze się w działania grupy młodych nacjonalistów, prześladujących arabskich imigrantów, i zapłaci za to bardzo wysoką cenę. Kiedy wreszcie odważy się zerwać z organizacją, ofiarą zemsty bojówkarzy stanie się jego dziewczyna, młoda Amerykanka, Caitlin. Okaleczona w sprowokowanym przez bojówkę wypadku, na zawsze będzie musiała porzucić marzenia o tańcu.

Książka została uhonorowana ośmioma prestiżowymi nagrodami literackimi i ukazała się w przekładach na język angielski, francuski, duński, szwedzki, niemiecki, fiński, norweski, hiszpański oraz kataloński, zyskując wszędzie uznanie czytelników. Na jej podstawie nakręcono w Belgii film pod tym samym tytułem, cieszący się dużą popularnością. Jest to pierwsze wydanie „Upadków” w języku polskim, lecz nie pierwsza książka tej autorki na naszym rynku.

Dla dorosłych i młodzieży od lat 16.

http://www.ezop.home.pl/htm/upadki.htm

Moja ocena: Bardzo dobra (****)

Książkę kupiłam okazyjnie za kilka złotych podczas promocji w jednym ze sklepów internetowych, podczas polowania na zupełnie inną lekturę. Pomyślałam sobie wtedy „co mi szkodzi, najwyżej się mi nie spodoba, a kilka złotych to nie majątek”. Jak to ja, wzięłam kota w worku, zadowoliłam się minimum wiedzy i co do przewidzenia zdziwiłam się, o dziwo na plus. Bo wiecie… literatura młodzieżowa kojarzy mi się z czymś niezobowiązującym, prostym, często wręcz płytkim. Poważne tematy potrafią stracić na znaczeniu. Wyrosłam z niej, patrzę na świat trochę inaczej, ale mimo to po nią sięgam, ponieważ czasem dobrze jest spuścić z tonu i choć na chwilę wrócić do czasów, gdy wszystko było proste, łatwe i przyjemne.

Długie chwile rozkoszowałem się spektaklem i zupełnie nie byłem przygotowany na niespodziewany zwrot, który w nim nastąpił. Najpierw muzyka rozsypała się jak wieża z klocków, przybierając niskie, głębokie, złowieszcze tony, a potem Caitlin nagle zaczęła się przewracać. Upadała na serio. Upadała i nie przestawała upadać.  Podnosiła się z tych upadków ruchem prawie identycznym, wbrew wszelkim prawom grawitacji, jak gdyby przywiązana była na gumce do sufitu. Zachowywała się jak piłka, która pada i odskakuje: podłoga odbijała ją na nowo. Wywołało to zadziwiające wrażenie, jakbym patrzył na film, puszczany ciągle od nowa.

„Upadki” nie wpisują się w ten schemat. Być może jest tak dlatego, że co prawda bohaterami jest para nastolatków, lecz opisywane wydarzenia równie dobrze mogłyby dotyczyć dorosłych. Czyli to, co dla mnie jest jak najbardziej plusem, dla młodzieży może być poważnym smędzeniem. Dodatkowo mamy tu dużo psychologii i rozważań na różne tematy. Dla przeciwwagi zaś elementy dynamiczne, nasycone ruchem, emocjami. Wszystko razem składa się na przyzwoitą całość, choć nie jest ona jakoś wybitna. Podobała mi się ta „głębia”, bo nie miałam poczucia, że to kolejna książka młodzieżowa o niczym.

Z drugiej strony nie jest to lektura z określonym morałem, bo i poruszony problem nie ma prostego rozwiązania. Nie było moralizatorstwa, a raczej zderzenie trzech zdań, dwóch skrajnych i „prawie” neutralnego. Użyłam słowa prawie nieprzypadkowo, bo czasem rzeczywiście postać w żaden sposób się nie określała, innym zaś przechodziła ze skrajności w skrajność. Niemniej mamy tu trzy postawy, trzy postacie, które je reprezentują i jeden problem.

W gruncie rzeczy już po opisie wiadomo o co chodzi, choć przyznam się, że jak czytałam książkę, to na myśl przyszły mi wydarzenia z Charlie Hebdo. Bo Francja. Bo wielokulturowość. Bo rosnące napięcie. No i w końcu upust rosnącej nienawiści.

„Upadki” jak najbardziej polecam!

Odniesienia:

Skromnie, ale dzięki naszej tańczącej bohaterce w ogóle jest 😉 Znajdziemy więc „Jezioro łabędzie”, „Otella” oraz „Cyganerię”.

5 uwag do wpisu “Anne Provoost – „Upadki”

  1. Lubię takie niespodzianki: kupowanie dobrej książki podczas polowania na zupełnie inną pozycję 🙂 Chociaż, oczywiście, ideałem jest kupienie i książki, na którą się poluje i dodatkowej niespodzianki 😛

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.