Pamiętaj, są rzeczy, których lepiej nie oglądać, i rzeczy, które lepiej zgubić niż znaleźć.
Opis:
Młody nauczyciel angielskiego Johnny Smith uważa się za człowieka szczęśliwego. Ma ukochaną dziewczynę, jest lubiany przez uczniów i jest przekonany, że w życiu nie spotka go nic złego. Jednak pewnego dnia w wyniku groźnego wypadku samochodowego zapada w śpiączkę. Kiedy budzi się po prawie pięciu latach, z niepokojem odkrywa w sobie niezwykły dar – widzi przeszłość i przyszłość innych ludzi. Johnny potrafi przewidzieć dosłownie wszystko, niekiedy więcej, niżby sobie życzył… Niezwykły talent staje się dla niego przekleństwem…
http://www.proszynski.pl/Martwa_strefa-p-29737-.html
Moja ocena: Oby więcej takich (*****)
Los bywa okrutny. Lubi płatać nam figle zazwyczaj wtedy, kiedy myślimy, że nikt nie może odebrać nam naszego szczęścia. Nic bardziej mylnego. Wystarczy chwila i puf! Po dawnym życiu nie ma już najmniejszego śladu. Stephen King jest znany z tego, że swoich bohaterów nie rozpieszcza i również tym razem poddaje Johnny’ego, swojego głównego bohatera, rozmaitym próbom, przy okazji rzucając mu kłody pod nogi, aby nie było za łatwo. Z drugiej strony gdyby tego nie robił, byłoby nudno, prawda?
Z pozoru przypadki i nic nieznaczące wydarzenia stają się nagle przyczyną zmiany. Choć to „nagle” jest rozbite na kilka mniejszych elementów, które w kulminacyjnym punkcie nachodzą na siebie. Jak śnieżna piguła coraz szybciej staczająca się ze zbocza, zgarniająca przy tym coraz więcej śniegu. Podobnie jest w przypadku „Martwej strefy”. Zaczyna się powoli, wręcz sennie, by nabrać właściwego rozmachu. Autor mnie otumanił, a później zaskoczył. Ani razu nie miałam wewnętrznego przeczucia, jak się to wszystko skończy. Zero przewidywania, które zazwyczaj mnie nie zawodzi. Ostatnią część podsumowałam prosto: „No way.”
Nie miałam może takich ciar jak przy „Carrie”, ale mimo to dało się wyczuć specyficzną atmosferę, swego rodzaju napięcie, które o odpowiednim czasie miało eksplodować z właściwą sobie siłą. Smaczku dodaje wyszukiwanie elementów z innych książek Kinga oraz polskie odniesienie. Kolejnym elementem, który często pojawia się w jego książkach, jest religijna obsesja i tak zaczęłam się zastanawiać, czy tworzenie takich postaci to czasem nie jest dla niego jakiś fetysz. Serio. 😉
– Biblia mówi, że Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia – powiedział Johnny drżącym głosem.
– Tak? – Bannerman potarł czerwone ślady na nosie, pozostawione przez okulary. – Nie sądzisz, że dziwnie to okazuje?
Troszkę szkoda, że miałam mało czasu na czytanie i tym samym nie mogłam w pełni oddać się lekturze, ale mimo to jestem zadowolona. Całkiem ciekawa historia + typowy „kingowy” styl w umiarkowanym wydaniu (nie przyprawia o zawał; nie powoduje koszmarów w stylu ucieczki przed wkurzonym samochodem itd.) = przyjemnie spędzony czas.
Ale… jedno pytanie.
Zapisał je w notatniku i zwykle do niego wracał. Zapisał je wielkimi, równymi literami i trzykrotnie obrysował, jakby tym sposobem chciał podkreślić jego wagę. To pytanie brzmiało: „Gdybyś mógł wskoczyć w maszynę czasu i przenieść się w 1932 rok, czy zabiłbyś Hitlera?”
Polecam!
Odniesienia:
Książki:
W.W. Jacobs – „Małpia łapka”
J.D. Salinger – „Buszujący w zboż
J.D. Salinger – „Franny i Zoey”
J.D. Salinger – „Wyżej podnieście strop, cieśle i Seymour – introdukcja
T. Hardy – „Juda nieznany”
Filmy:
„Obywatel Kane”
„Brudny Harry”
„Wszyscy ludzie prezydenta” – Woodward, Bernstein
„Butch Cassidy i Sundance Kid”
„Szczęki”
„The harder they come”
„Francuski łącznik 2”
Seriale:
„Człowiek za sześć milionów dolarów”
„Ulica sezamkowa”
Muzyka:
Jimi Hendrix – „Purple Haze”
John Denver – „Thank God I’m a Country Boy”
Tammy Wynette – „Stand by Your Man”
Red river Dave – „Red river valley”
od dłuższego czasu mam ochotę na coś Kinga, a ta ksiażka całkiem ciekawie wygląda.. muszę poszukać 😀
W takim razie cieszę się, że choć trochę zaciekawiłam i życzę udanych poszukiwań 😀
Religijnej obsesji mówię: Tak! 😉 Ciekawa jestem tez polskich odniesień, a trudna do przewidzenia fabuła tym bardziej nakazuje zapoznanie się z „Martwą strefą”.
Małpia łapka już chyba trzeci raz wystąpiła u Kinga.
Widać lubi 😀 Czasem dobrze trafić na książkę, gdzie nie zaspoilerują w opisie jak się skończy (lub jest to po opisie tak oczywiste, że aż żal); i gdy autor nie daje wskazówek już na pierwszych stronach… 😉
Kolejna książka Kinga ląduje na liście ‚To read’ 😀 wygląda to naprawdę interesująco, a już dawno nic tego autora nie czytałam… A więc trzeba poszukać 🙂
Oooo, to mnie bardzo cieszy 😀 Warto raz na jakiś czas dawać sobie zastrzyk energii z Kingowych książek. 😉
Stephen King jest świetny! Miewa słabsze momenty, ale jako pisarz jest NIE – DO – PO -Bi -CIA! Zachęciłaś mnie do tej książki, muszę do niej kiedyś sięgnąć!
😀