Opis:
William Wisting, #2
Drugi tom bestsellerowej serii o komisarzu Williamie Wistingu, cyklu kryminałów mistrzowsko przedstawiających śledztwa norweskiego policjanta z Larviku.
Obecnie w Norwegii jest prawie tysiąc zaginionych osób. Za każdym zniknięciem kryje się swoiste misterium, zagadka. Książka Felicia zaginęła opowiada jedną z takich historii.
Gdy komisarz William Wisting otwiera nową sprawę o zaginięcie, w tym samym czasie podczas prac budowlanych zostaje znalezione ciało kobiety. Dochodzenie odkrywa sieć kłamstw i brzemiennych w skutkach wydarzeń, i pomimo że sprawa jest stara, jej dramatyczne następstwa wciąż są odczuwalne.
Wisting walczy z czasem i ze zbliżającym się przedawnieniem sprawy, ale przede wszystkim z ukrytym mordercą, który myślał, że uda mu się uniknąć kary…
https://sklep.smakslowa.pl/felicia-zaginela.html
Moja ocena: Bardzo dobra (****)
Z seriami mam tak, jak z zakończeniem świetnej książki. Jednocześnie chce się ją przeczytać i nie chce się jej skończyć. Wpływa na to fakt, że na serię potrzeba więcej czasu, a jeśli książka nam się podoba postanawiamy sięgnąć po kolejną. A potem po następną. W ten sposób nasza lista to-read zaczyna się niebezpiecznie powiększać.A w przypadku Jørn Lier Horsta z każdą kolejną częścią mam ochotę na więcej! Przypadek beznadziejny. 😉
– Nie śmiem się wypowiadać na temat przyczyny zgonu – odparł Haber i znów spojrzał znad okularów.-Ale jeśli ktoś zostaje zamknięty w szafie i ląduje sześć stóp pod ziemią, to raczej nie ma mowy o nieszczęśliwym wypadku.
Tym razem norweski pisarz stawia przed swoim głównym bohaterem problem, który musi być rozpatrywany dwutorowo. William Wisting jest zmuszony łączyć fakty zarówno z przeszłości jak i z teraźniejszości. Kiedy czytałam „Felicia zaginęła” przypomniało mi się, jak kiedyś lubiłam oglądać seriale typu CSI, a zwłaszcza „Dowody zbrodni”. Czytając książkę, w mojej głowie pojawiały się obrazy, nadające na kolejny odcinek takiego programu. Odbieram to jako wartość dodaną.
W pewnym sensie policjanci, strażacy i personel karetek pogotowia byli kolegami po fachu, którym towarzyszyły tragedie, wypadki, śmierć i inne ludzkie nieszczęścia.
Polecam! Zwłaszcza jeśli lubi się zagadki kryminalne z przeszłości, zbrodnie odkrywane po latach, które czekają na rozwiązanie.
PS. Przy okazji nie mogę zapomnieć o moim ukochanym utworze E.S. Posthumus, który tak się składa jest openingiem do „Dowodów zbrodni” 🙂