Kate Alcott – "Ocalone z Titanica"

„Człowiek zyskuje pewność siebie, robiąc to, czego nie odważył się zrobić nikt przed nim. Albo to, czego nikt inny zrobić nie chciał.”

Historię Titanica zna chyba każdy. Stał się on symbolem nie tylko ludzkiej tragedii, ale obrazem ludzkiej pychy i omylności. Wydarzenie to stało się jednym z bardziej rozpoznawalnych motywów marynistycznych w kulturze. Zderzeniem odwagi i strachu. Najbardziej znanym przykładem jest oczywiście film Jamesa Camerona „Titanic” z Leonardo DiCaprio i Kate Winslet w rolach głównych. Kate Alcott pokazuje jednak swoją własną historię na kanwie tego znanego zdarzenia z przeszłości.

Opis:

Ta wspaniała opowieść odsłania kulisy życia po katastrofie, które stało się udziałem dzielnej młodej dziewczyny, pragnącej w Ameryce zacząć nowe życie w fascynującym ją świecie wielkiej mody.

Tess, ambitna krawcowa, zostaje zatrudniona przez słynną projektantkę, lady Lucile Duff-Gordon, jako jej osobista pokojówka na czas fatalnego rejsu Titanica. Na pokładzie statku Tess wpada w oko dwóm mężczyznom: sympatycznemu marynarzowi i pewnemu tajemniczemu milionerowi z Chicago. Niestety, czwartej nocy podróży dochodzi do katastrofy. Wśród chaosu, pod wpływem rozpaczliwych nalegań dwóch konkurentów, Tess udaje się przeżyć. Marynarz również ratuje się z katastrofy, ale staje się świadkiem budzącego wątpliwości postępowania lady Duff-Gordon podczas tragedii. Inni – włącznie z milionerem – nie mają tyle szczęścia. Po dotarciu ocalałych z katastrofy Titanica na ląd, zaczynają krążyć związane z nimi plotki, a burza medialna, która się rozpętuje, nie pozwala wrócić im do normalnego życia…

https://ksiegarnia.proszynski.pl/product,62272

Moja ocena: Bardzo dobra (****)

+ Przyjazny styl
+ Fabuła
+ Wyjście poza temat „Titanica”
+ Ciekawie wykreowane postacie
+ Zawarcie prawdziwych elementów
– Czasami zbyt łatwo się wszystko układa

***

Ameryka zawsze kojarzyła się z wolnością, nowym życiem – nie tylko z zaspokajaniem konkretnych potrzeb materialnych i zarabiania pieniędzy, a miejscem człowieka w społeczeństwa. Brytyjski transatlantyk miał być odzwierciedleniem potęgi tego kraju: nie tylko poprzez bogactwo i przepych, ale przez swój rozmiar uznany jako NAJWIĘKSZY statek, większy od innych. Taka licytacja kto ma coś „więcej”, „bardziej”, „lepiej” ciągle obowiązuje. Rywalizacja Ameryki i Wielkiej Brytanii w tym względzie była dodatkowo uzasadnione historycznie – każde państwo chciało coś udowodnić.

„Szczególną uwagę zwrócił na dane transatlantyku, kilkakrotnie przeliczając oficjalną liczbę wymaganych łodzi ratunkowych. Dotarło doń, że niezależnie od scenariusza dalszych wydarzeń było ich za mało. Banda idiotów! Superelegancki statek, na którym nie było dość szalup.”

Mocną stroną całej opowieści są bohaterowie. Każdy reprezentuje sobą inne wartości i postawy, poglądy, które co i rusz są ze sobą zderzane. Najbardziej widzimy to w ramach brytyjskich kręgów arystokratycznych a wpływowymi przedstawicielami amerykańskiego liberalizmu. Główną bohaterkę, Tess Collins, poznajemy w czasie, kiedy postanawia ona zerwać ze swoim starym życiem i rozpocząć swój „American Dream”. W ramach splotu różnych okoliczności i własnej determinacji udaje się jej zostać pasażerką transatlantyku.

„Świat, w którym żyła jeszcze wczoraj, zniknął. Nie było już żadnych pięknych strojów do rozpakowania i uprasowania. Żadnej srebrnej zastawy do herbaty, żadnych przechadzek po pokładzie spacerowym – nic z tych marności, które wydawały się jej wcześniej tak bardzo ważne. Czy to naprawdę było zaledwie wczoraj?”

Co mnie osobiście bardzo zaskoczyło, i do tego bardzo pozytywnie? Nie rozwlekano historii samego zatonięcia. Element ten oczywiście został opisany, do tego bardzo umiejętnie, ale miał w sobie coś z tego wydarzenia. Dzieje się bardzo szybko. Nie ma tu opisów na kilkadziesiąt stron tylko po to, by pochwalić się dokładność w oddawaniu szczegółów i kreowaniem realizmu.

 – Kłopoty? W Ameryce każdy pakuje się w kłopoty. Tak to już bywa. Ludzie nie lubią, jak chlaszcze się ich prawdą przez twarz, a czasem zwyczajnie trzeba. Stanęłaś w czyjejś obronie. Co w tym złego? Wolę słyszeć, jak ktoś broni prawdy, niż wysłuchiwać roznoszonych plotek i pomówień.

Bardziej istotny od samego zatonięcia jest ciąg wydarzeń, które rozgrywają się później, historia ocalałych – od uratowania przez „Carpathię” po obrady komisji badającej wszystkie czynniki, które mogły doprowadzić do tej katastrofy. Tess zaczyna spełniać swoje marzenia, ale wszystko w konsekwencji sprowadza się do tego, że będzie musiała dokonywać ciągłych wyborów, które mogą jej tych marzeń pozbawić. Jest między przysłowiowym młotem a kowadłem.

– Kochanie, każdy kij ma dwa końce – odparła pani Brown stanowczo. – Było tam mnóstwo porządnych mężczyzn i kilka kanalii. Wśród kobiet podobnie. Nie ma co się tak ekscytować, bo jeszcze się pani pantalony zapalą.

Oczywiście pojawia się motyw miłosny w postaci dwóch interesujących mężczyzn pragnących zwrócić na siebie uwagę naszej Tess. Odwieczny problem w literackich trójkątach miłosnych – wybranie tego jed(y)nego.

Myślę, że trafimy jeszcze na znacznie więcej godnych historii, niż się pani zdaje. Ale proszę pamiętać, że natura ludzka to niekoniecznie wyłącznie odwaga.

W gruncie rzeczy, dla mnie jest to jednak opowieść o kobietach. Pojawiają się tu przedstawicielki różnych klas i warstw, a łączy je determinacja i dążenie do własnych celów. Mamy więc piękną i arystokratyczną angielkę Lucile; wpływową amerykankę panią Brown, która nie boi się ubrudzić rąk; zdeterminowaną Tess; Pinky walczącą o prawdę; czy chcąca za wszelką cenę uratować swego ukochanego męża – Jean Darling. Te sylwetki różnych kobiet, idealnie wpisują się w poruszany w książce temat walki sufrażystek o prawa. Innymi słowy zmieniającą się rolę kobiety w społeczeństwie. Nadchodziły zmiany i trzeba się było do nich przystosować.

– Postęp to cudowna sprawa – stwierdził. – Świat się zmienia. A jeśli człowiek nie zmieni się wraz z nim, zginie.

***

Moje muzyczne skojarzenia:

Paramore – „Now”
„…Lost the battle.
Win the war.
I’m bringing my sinking ship back to the shore.
We’re starting over, or head back in.
There’s a time and a place to die but this ain’t it.If there’s a future, we want it…”

 Kitaro – „Aqua”

Lana Del Rey – „Sad Girl”
„…I’m a sad girl
I’m a mad girl
I’m a bad girlWatch what you say to me
Careful who you’re talking to…”

16 uwag do wpisu “Kate Alcott – "Ocalone z Titanica"

  1. Mimo, ze twoja recenzja bardzo mi sie podoba, to raczej nie siegne po „Ocalone…” Prawde mowiac, mam juz dosyc tematu Titanica. Ale nie dziw mi sie, mieszkam w Belfascie, gdzie słynny statek „sie narodzil”, wiec temat jest maglowany na kazdym kroku.
    Ciekawe skojarzenia muzyczne. Pierwszy klip przypadl mi do gustu 🙂

  2. Książka naprawdę mnie zaintrygowała. Historia opowiedziana z innej strony, Wprawdzie nie znam treści, ale już uważam muzykę za trafioną. 🙂

  3. Totalnie nie spodziewałabym się tej historii po takim tytule! Brzmi klimatycznie – taka opowieść o nowych początkach, w Nowym, „lepszym” świecie. Może niekoniecznie dla mnie, ale wciąż bardzo ciekawie 🙂

Dodaj odpowiedź do darkangelofrevolution Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.