Teksty bez czytelników niczego nie mówią. Potrzebni są czytelnicy, a wtedy książki mówią, oj, mówią. Ba one wręcz śpiewają, szepczą, krzyczą.
Opis:
Po dziwnej śmierci ojca młody adwokat Jon dostaje w spadku wspaniały antykwariat. Magiczne miejsce, pełne starych ksiąg, okazuje się siedzibą sekretnego Stowarzyszenia Lektorów: ludzi umiejących wpływać na innych poprzez… czytanie! Część z nich – ponura frakcja Cieni – chce zdobyć władze nad światem. W tym celu zamierzają posłużyć się Jonem, nieświadomym swych zdolności. Kto wśród Lektorów jest Cieniem? Dla kogo pracuje Katherine, piękna dyslektyczka, która słyszy głosy?
Niesamowita opowieść o mocy ksiąg i potędze manipulacji przywodzi na myśl głośne „Dziewiąte wrota” i wiedzie nas z Kopenhagi aż do słynnej Biblioteki Aleksandryjskiej.
Moja ocena: Bardzo dobra (****)
+ książki
– im więcej wiemy, tym większa przewidywalność
***
Książki mają wielką moc. Cóż, widać to po nas, książkoholikach, w końcu są one dla nas niczym nałóg, tlen potrzebny do życia. Poza treścią dostrzegamy fakturę kartek, zapach, jakość wykonania, oceniamy je jak koneser wino. Tyczy się to wydań papierowych. W ebookach takiej magii nie znajdziemy, ale wygląd ogólny, podziały tekstu, styl czy nawet użyta czcionka, działają na zmysł wzroku. A co jeśli poza dotykiem, zapachem, wzrokiem, książki działałyby na coś jeszcze? Przekazywały emocje innych ludzi nie tylko dzięki literom ułożonym w pewien ciąg, a ukrytemu gdzieś między nimi tajemniczemu pierwiastkowi przekazywanemu wraz z każdym czytaniem? Gdy rodzice czytają swojemu dziecku jest w tym pewien rodzaj magii, kreacji świata, który wychodzi poza litery i zamienia się na obrazy. Podobnie w przypadku audiobooków, odpowiednio dobrany do książki lektor, potrafi swoimi słowami pobudzić naszą wyobraźnię i niemal sprawiać cuda. Źle dobrany już nie ma nad nami takiej mocy. Podobnie zresztą jak często nauczyciele i wykładowcy akademiccy, tam … no różnie z tym bywa.
W ciągu naszej przygody z „Biblioteką cieni” próbujemy odpowiedzieć na pytanie: kim jest przyjaciel, kim wróg? W książce na każdym kroku lawirujemy między tymi dwoma określeniami. I nigdy do końca nie możemy mieć pewności, kto jest kim. W tym względzie autor pogrywa sobie z nami. Lubicie teorie spiskowe? Jeśli tak, to książka się wam spodoba. Bo to przez jedną z nich właśnie, czujemy się na każdym kroku oszukiwani i z dystansem podchodzimy do wszystkiego, co ma się wydarzyć. Jednak im więcej faktów poznajemy, tym szybciej dochodzimy do rozwiązania zagadki.
– A właśnie, że tak pan robisz! – odparł jego sąsiad, stukając palcem w stół. – Czytanie może bardzo przeszkadzać, ba, może nawet być niebezpieczne. – Już miał się napić piwa, ale w połowie podnoszenia butelki zrezygnował. – I to nie tylko dla tego, kto czyta, ale też dla wszystkich w pobliżu… Bierne czytanie to nie żarty!
„Biblioteka cieni” to kawał dobrej literatury. Jest przyjemnie napisana, łatwo wsiąka się w historię. Mimo przewidywalności pod koniec, gwarantuje nam mile spędzony czas. Rozterki głównego bohatera poruszają, i tak jak on analizujemy jego wspomnienia i relacje z ojcem pod kątem nowo poznanych informacji. Nie ma tu płytkich postaci, każda z osobna niesie własną historię, która składa się na głębszą całość.
Polecam!
Skoro książka o książkach, to nie mogło zabraknąć choć kilku wymienionych z tytułu. 🙂
– Giacomo Leopardi – „Operette morali”
– Albert Camus – „Obcy”
– „The big sleep”
– „Moon Palace”
– „Fahrenheit 451”
– „Pinokio”
– „Imię róży”
– „Ulisses”
– „Piotruś Pan”
– Astrid Lindgren – „Bracia lwie serce”
– „Emila ze Smalandii”
– „Dzieci z Bullerbyn”
– „Don Kichot”
– „Boska komedia”
– „Frankenstein”
Ok, to jest kolejna powieść, którą polecasz, którą ja już się zachwycam, a którą muszę dopisać do nieskończonej listy „do przeczytania” i już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć 😀 Wehikuł czasu wciąż w trakcie tworzenia, doby nie umiem przedłużyć sztucznie (kiedyś muszę spać) – załamanie! No nic – zapisuję 😀
No taki nasz los, chociaż nawet gdyby się było nieśmiertelnym to i tak by listy to-read nie ogarnął 😉
Już dawno u mnie na tej magicznej liście. Może się nareszcie uda.
Przyjdzie czas i na nią 😉
Bardzo ciekawy motyw z wykorzystaniem „mocy” książek i bardzo dobrze napisana 🙂
Jak dużo tytułów znalazłaś! 🙂
Bardzo fajna książka! Przy czytaniu staram się zwracać uwagę na różne odniesienia i zapisuję je. Ot, takie jakby „hobby” 😉
Zauważyłam to już nie raz na Twoim blogu – podoba mi się 🙂